O rządowej aplikacji pt. Protego Safe do bójki z COVIDem mówi się wiele. Przede wszystkim przekreślając niejako całe jej założenie – że kontrowersyjna, że niedbająca o prywatność Polaków.  Dziś więc nie o oszustwach płatniczych, a tych, które, może się okazać, wnet spłyną na nas wprost z rządu.

Po pierwsze, już od progu źle dobrano technologię. Ta z kolei naraziła użytkowników na inwigilację. Po drugie, aplikacja miałaby być zdecentralizowana, a jej kod źródłowy publicznie dostępny.

Co więcej, jako już wisienkę na torcie, rząd planował użyć Protego Safe do… podzielenia Polaków na dwie kategorie: lepszych i gorszych. Tutaj cała na biało wchodzi właśnie aplikacja, z którą my, Polacy, zyskujemy szereg przywilejów. Reszta – margines.

Sprzeciw dla Protego Safe!

Tymczasem, po głośnym sprzeciwie pomysł, jak szybko się zrodził, tak szybko upadł. Co więcej, w międzyczasie ministerstwa podjęły się szybkiego tuszowania jakiejkolwiek działalności z nią powiązanej. Teraz udaje się, i to całkiem krajowo, że nigdy ów zaleceń nie wystosowano. A tym, którzy byli liderami sprzeciwu – zarzuca się głoszenie herezji.

Jednak, Polacy poznali się na aplikacji. Nie zaufali nie tylko samej aplikacji, ale i nieco odpuścili z nim w kwestii Ministerstwa Cyfryzacji. A, jak doskonale wiemy, odbudowanie zaufania jest jednym z najtrudniejszych, o co można się pokusić. 

W  międzyczasie, rząd nie spoczywa na laurach i całkiem bardzo stara się ów błędy naprawić. Podjął się integracji, która zapewnić ma Protego Safe należytą mu ochronę. Taką, jak cały czas ją malowano. Chodzi przede wszystkim o ideę WebView/PWA. 

Protego Safe chroni nas nieznanymi hasłami?

A o co chodzi? Przede wszystkim o to, by kod aplikacji każdorazowo ładował się bezpośrednio z serwera.

W efekcie, wcześniejsza decyzja o ładowaniu treści przez aplikację z serwera ministerstwa była o tyle niecodzienna, że  zaczęto się poważnie zastanawiać. Na przykład nad inteligencją programistów pracujących nad projektem.

Ci właśnie zdają się nie rozumieć, że tutaj prywatność  powinna stanowić filar całego rozwiązania.

A sama aplikacja wygląda tak:

protego safe aplikacja

Protego Safe próbuje się chronić!

Tymczasem, znów wyrazów sprzeciwu jest tak wiele, że Ministerstwo Cyfryzacji postanowiło  podjąć się konferencji z samymi programistami.

A ponieważ obserwujemy co dzieje się przy projekcie Protego Safe – rodzi się wrażenie, że inne ministerstwa i reszta ferajny specjalnie sabotują działalność Cyfryzacji. To przede wszystkim dlatego, że taka niekompetencja nie może być przypadkiem.

Mimo że, wydaje się, że nad aplikacją wisi spore fatum – ta nie zamierza zwalniać. Co więcej, już niedługo zespół nadzorujący działalność aplikacji wygra z przeciwnościami. W efekcie projekt wystartuje na nowo. Wówczas jednak, z pewnością, pod inną już nazwą. Dlaczego?

Ano dlatego, że Protego Safe już nie zaufamy.

protego safe

W międzyczasie rodzi się jednak pytanie – skoro trwa to tak długo, wciąż jesteśmy nieco oszukiwani, a prace dalej mają miejsce… kto za to wszystko zapłaci? Tutaj, całe na biało wchodzą polskie, uczciwie płacone podatki. 

Co więcej, samo Ministerstwo przekroczyło termin na udzielanie odpowiedzi dotyczących dostępu do informacji publicznej. Tutaj z kolei chodzi przede wszystkim o to, że jeśli jakaś firma robi interesy z rządem za publiczne pieniądze… chyba powinna być świadoma, że te dane należałoby ujawnić. Co z tego wyjdzie? To dopiero się okaże.

Na razie, na koniec, z pewnością, apelujemy – miejcie się na uwadze, gdybyście czasami chcieli spróbować aplikacji Protego Safe. Nie jest taka bezpieczna, jak być powinna. Zdaje się, nie jest odpowiednim narzędziem do walki z koronawirusem. Ani, w zasadzie, z  niczym.

Miejcie się na baczności nie tylko w kwestii przestępstw płatniczych, kredytowych czy innych phishingów. Aplikacja, która nas inwigiluje jest jeszcze bardziej niebezpieczna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *